czwartek, 2 czerwca 2016

Spotkanie blogerskie w Kalabrii

W zeszłym tygodniu wywiało mnie na kila dni do Kalabrii. To był naprawdę dobry wiatr.
Celem wyjazdu było kolejne spotkanie blogerskie polskich blogerek piszących o Włoszech.
Na spotkanie zawitało pięć blogerek:
- Dominika Friedrich autorka dwóch stron internetowych Kalabria bocznymi drogami i Sycylia bocznymi drogami
- Aneta Ozonek autorka bloga Hello Calabria
- Jagoda Zawilińska autorka bloga Włochy by obserwatore oraz
Agnieszka Stokowiecka autorka bloga Ciekawaosta.pl .

Wszystko zostało zorganizowane przez dziewczyny z Kalabrii: Dominikę i Anetę.
Ugościła nas wszystkie Dominika, która na te okazję udostępniła swoje mieszkanie nad morzem w Falerna.
Facebookowicze już wiedzą, że świetnie się bawiłam, pozostałym już spieszę z opowieściami.
Wyobraźcie sobie: pięciogwiazdkowe towarzystwo, bliskość morza, wspaniałe krajobrazy, włoska kuchnia oraz wino, które dało upust naszej powściągliwości.
Jaka więc mogła panować atmosfera jak nie fantastyczna!
Spotkanie nie mogło się nie udać.
Rozpusta dla podniebienia, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gadulstwo to tylko kilka z grzechów popełnionych na tym spotkaniu.
Wakacje pod znakiem totalnego relaksu.
Z góry założyłam, że będzie fajnie i się nie pomyliłam!
Już od początku spotkania znalazłyśmy wspólny język i zatraciłyśmy się w czasie.
A jak było dokładniej ?
Zapraszam Was na moją krótką relację ;-)
Do Falernej przybyłam w czwartek wieczór.
Pierwszy dzień polegał na rozpakowaniu bagaży i kolacji w ulubionej restauracji Dominiki w Lamezia Terme.
Do rozpakowania było wiele, gdyż dziewczyny z Kalabrii przywiozły do Falernej chyba połowę swoich domów.
Nawet córka Anety, która mieszka niecałe 20 km od Falernej, stwierdziła - "Mamo Ty gorzej zapakowana niż do Polski".

I to wszystko trzeba było wnosić na drugie piętro
Na zdjęciu Dominika


Drugi dzień to zakupy oraz przyjazd czwartej blogerki - Jagody autorki bloga Włochy by obserwatore.
Zakupy zrobiłyśmy w miejscach gdzie Dominika zaopatruje się od 25 lat: w sklepie rybnym, u swojego rzeźnika gdzie kupiłam mój niezły zapas kiełbas kalabryjskich do domu i w ulubionym warzywniaku Dominiki.




Z obładowanym samochodem ruszyłyśmy do Falernej, gdzie Dominika dała upust swojej wyobraźni kulinarnej.  
Spritz nad tarasie
Nasza gospodyni - Dominika - wspaniała kucharka 
Spaghetti z tuńczykiem i pomidorkami
Żabnica z pomidorkami

Na obiad dołączyła do nas Jagoda. 

Planem na popołudnie było małe miasteczko Fiumefreddo Bruzio.
Przyciągające się do późna rozmowy spowodowały, że w Fiumefreddo zawitałyśmy późnym wieczorem. 
 

Miasteczko zrobiło na nas niesamowite wrażenie więc poprosiłyśmy nasze organizatorki o powrót w dzień.
Prosecco pod gołym niebem
Wieczór zakończyłyśmy kolacją na tarasie z widokiem na morze.
Na kolację Dominika przygotowała przystawkę z surowych owoców morza oraz pałasza ognistego....natomiast ja przygotowałam szparagi w sosie musztardowym oraz papryczki z tuńczykiem i rodzynkami, które bardzo upodobała sobie Aneta.


Na kolacji pojawiła się też burrata - klasyka kuchni apulijskiej - zakup Jagody wracającej z Matery.

Było jak zawsze smacznie i pysznie.

W trzeci dzień dojechała do nas Agnieszka autorka bloga Ciekawaosta.pl.
Na ten dzień zaplanowany był piknik w Arcomagno i kolacja w Belmonte Calabro.
Przez te wszystkie zapachy wydobywające się z bagażnika samochodu, na które "zmusiła nas Dominika" piknik odbył się w połowy drogi do Arcomagno.

Piknik nad brzegiem morza

Nad brzegiem morza spałaszowałyśmy przepyszną frittatę ze spaghetti przygotowaną przez Dominikę.

Spokojne miejsce, dobre jedzenie i sympatyczne towarzystwo.
Czy można było chcieć czegoś więcej ?
Można tak było spędzić czas do wieczora, gdyby nie odezwało się "ADHD Północy" czyli Aneta.
Aneta mieszka na południu, lecz we krwi chyba jest Szwajcarką lub Niemką. Z jednej strony dobrze, nie widziałybyśmy Arcomagno.
Gdy w końcu dojechałyśmy do naszego celu ukazało nam się niesamowite piękno.
Jestem przekonana, że patrząc na zdjęcie doskonale wiecie skąd mój zachwyt.



Był następny piknik, było pływanie i odpoczynek.
Przyjemnie było popatrzeć na te uśmiechnięte twarze ...do tej pory pamiętam słowa Agnieszki: "Dziewczyny czy ja Wam ju
ż mówiłam jak mi jest dobrze?". W ciągu doby Agnieszka wypowiedziała te słowa parę razy.


Gdy dopadł nas zachód słońca, czas było zbierać się i jechać na kolację. 
Zachód słońca Arcomagno
Arcomagno jest przepiękne, ale widząc nocą Belmonte zostałam zauroczona. Niesamowicie klimatyczne miejsce.
Belmonte Calabro
Po raz kolejny spędziłyśmy przemiły wieczór.

W trzeci dzień czyli w niedzielę wróciłyśmy z powrotem do Fiumefreddo Bruzio.
Pięć polskich kobiet zaopatrzonych w aparaty w zagubionej kalabryjskiej miejscowości, możecie sobie sami wyobrazić jak to wszystko wyglądało.

Wzbudzałyśmy zainteresowanie.
 Fiumefreddo Bruzio
 Pożegnalny aperytyw
 Szczęście w jednym ujęciu - na zdjęciu Agnieszka
Dominika
Po obiedzie Agnieszka musiała odjechać do domu - myślę, że troszkę żałowała, że kupiła bilet na tak krótko.
Jagoda też miała nas opuścić w niedzielę, ale chyba samotna jazda samochodem na lotnisko dała jej w kość.
Co tam hotel zarezerwowany gdzieś w Apulii ? .. z nami chyba miała lepiej...pozostała do poniedziałku.

Niedzielne popołudnie spędziłyśmy w Pizzo Calabro.
 
Plaża w Pizzo Calabro
Kościół Piedigrotta wukuty w skale nad brzegiem morza w Pizzo Calabro
 Relaks nad brzegiem morza
 Pizzo Calabro
 Aneta, Jagoda i Dominika 
W Pizzo było uroczo i przyjemnie.

Czwarty dzień to kolejny odjazd, tym razem odjechała Jagoda.
Zostałyśmy same my - aniołki Charliego, tak pieszczotliwie nazwałyśmy się na pierwszym spotkaniu w Rzymie.

Zdjęcie autorstwa Jagody
Chyba potrzebny nam był lekki odpoczynek, prawie do wieczora zostałyśmy w domu.
Tylko wieczorem wybrałyśmy się na kr
ótki spacer do Amantei - miasteczko gdzie mieszka Aneta.
Amantea
Spacer i powrót do domu na kolację. 

Piąty dzień to mój odjazd.
Na sama myśl łza się kręci w oku skrycie.
Znamy to uczucie, prawda?
Szczególnie intensywne, gdy miło spędzamy czas.
Są takie spotkania, które dają mnóstwo emocji.
Było tyle emocji, że aż musiałam trochę ochłonąć by Wam to opisać. Nie byłam w stanie napisać notki od razu.
Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się uchwycić i chociaż w części oddać atmosferę spotkania.
Nie lubię długich postów - mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
A Wam dziewczyny dziękuje za wspaniałe chwile i do następnego!
O wszystkich miejscach i przepisach z Kalabrii opowiem Wam już w osobnych wpisach.
O spotkaniu pisała również Agnieszka i Aneta.


Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)
Share:

1 komentarz

Krakers pisze...

Tylko Wam dziewczyny pozazdrościć, powiem szczerze, że patrząc na te cuda natury i mnie sie łezka w oku zakręciła.

Kalejdoskop Renaty